Magda: Spotykamy się dziś z okazji początku roku szkolnego i jak to zwykle po wakacjach mamy dużo siły i zapału do pracy. Później różnie z tym bywa. Zdarza się nam muzykom – czy to profesjonalistom czy amatorom zapominać czasem, w trakcie grania o tym, o czym powinniśmy pamiętać w danym fragmencie utworu. Czy jest jakiś sposób, żeby te dwa zjawiska połączyć?
Dorota: Zdecydowanie jest. I bardzo się cieszę, że mogę Wam o tym opowiedzieć, kiedy po wakacjach wracamy do naszego codziennego życia i jesteśmy gotowi na nowe wyzwania. W dzisiejszych czasach edukacja muzyczna staje się coraz bardziej wymagająca, dlatego też postanowiłam urzeczywistnić marzenie, później już projekt badawczy, przekształcając je ostatecznie w narzędzie dydaktyczne, które – mam nadzieję – będzie mogło pomóc nauczycielom i uczniom szkół muzycznych oraz studentom akademii muzycznych w szybszym przyswajaniu wiedzy i efektywniejszej prezentacji założeń artystycznych podczas występu.
Magda: Ta zapowiedź brzmi bardzo tajemniczo i jednocześnie zachęcająco. Czy mogłabyś przybliżyć nam,co to za metoda dydaktyczna?
Dorota: Bardzo chętnie przeprowadzę was – skróconą drogą – poprzez meandry procesu powstawania metody dydaktycznej, która niemal bezbłędnie pozwoli wykonywać założenia interpretacyjne utworu podczas występowania na żywo. Na estradzie sposób w jaki odbieramy upływ czasu jest bardzo subiektywny i zwykle wydaje nam się, że mija w dużo szybszym tempie niż podczas ćwiczenia na instrumencie. Mózg jest prawie w 100% zajęty prowadzeniem nas po meandrach fraz, jesteśmy skupieni maksymalnie, a jednak czasami zdarzają się „wpadki”. Jak to możliwe? W takich chwilach powraca do mnie wspomnienie z okresu moich studiów u prof. Krzysztofa Kamińskiego, który zawsze powtarzał, żebym podczas koncertu odtwarzała w głowie jego uwagi i skupiała się najbardziej na śledzeniu tego scenariusza w głowie. Słowo „scenariusz” poza oczywistym odniesieniem do sztuk wizualnych, takich jak film lub teatr, w szerszym ujęciu oznacza „zaplanowany lub przewidywany rozwój wydarzeń”. Tak pojmowany scenariusz możemy umieścić w naszej głowie, co pozwoli poczuć się podwójnie przygotowanym: teoretycznie i praktycznie. Ale czasami stres i trema mogą wpłynąć niekorzystnie na naszą pamięć… i co wtedy? Przydałaby się jakaś dodatkowa pomoc, jakieś koło ratunkowe, a mamy przed sobą jedynie nuty. A gdyby tak udało się ten, uprzednio przygotowany scenariusz w postaci małych obrazków przenieść na nuty? Pomocą może okazać się, w moim przekonaniu „Sweet Lemon Music Pic”, metoda opierająca się na małych piktogramach przedstawiających obrazki, które w najbardziej trafny i niewymagający świadomej analizy sposób, spowodują natychmiastową reakcję naszego umysłu i ciała. Dzięki nim mamy dużo większą pewność, że wykonamy w 100% to co w danej chwili było zaplanowane.
Magda: Ale mamy przecież zapis nutowy, określenia włoskie opisujące właściwie wszystkie elementy dzieła muzycznego. To czy potrzeba nam czegoś jeszcze? Oczywiście musimy to wszystko wyćwiczyć, zagrać parę razy publicznie i to chyba wszystko co możemy zrobić?
Dorota: Proponuję, abyście na chwilę wrócili pamięcią do Waszych ostatnich kreacji artystycznych podczas koncertów, występów waszych uczniów czy studentów w czasie egzaminów lub audycji… Czy zdarzył Wam się taki przypadek, kiedy pełni skupienia przebrnęliście zwycięsko przez trudne technicznie miejsce lub wyjątkowo eksploatującą oddechowo frazę wolnej części i już szczęśliwie łapiecie ten kolejny, zbawienny oddech, ale nagle dzieje się coś zaskakująco dramatycznego!? Następne dźwięki, które się pojawiają nie są do końca czyste, palce nam niejako „przelatują” bez kontroli, staccato nie jest „trafione w punkt”. Można by powyższą listę uzupełnić o jeszcze kilka innych drobnych niedociągnięć. Jesteście tym podczas grania koncertu niesamowicie zaskoczeni, i oczywiście już w trakcie dalszej części występu zadajecie sobie pytanie – ale jak to się stało? Przecież to miejsce nigdy mi się nie myliło, nigdy nie sprawiało żadnych większych problemów intonacyjnych albo artykulacyjnych. Ano właśnie. W tym zaskakującym dla nas momencie mamy do czynienia z przejściem z niskiego stanu tlenu w organizmie do jego nadwyżki. Jednocześnie opada chwilowo napięcie – czyli
następuje spadek adrenaliny z jednoczesnym skokiem dopaminy – w związku z tymi reakcjami chemicznymi, nasz organizm chwilowo znajduje się w szoku! To jest jedno z najczęstszych zdarzeń, które spotka nas podczas wykonywania utworów na koncertach. Jeśli się do niego odpowiednio nie przygotujemy, może ono zdecydowanie zepsuć odbiór przez słuchacza naszej kreacji artystycznej. Takim
pomostem między tym czego nauczyliśmy się na lekcji od profesora, do czego doszliśmy podczas samodzielnego ćwiczenia, a prezentacją na estradzie może stać się metoda / narzędzie dydaktyczne „Sweet Lemon Music Pic”.
Magda: Jak to w praktyce wygląda? Czy to będzie do zastosowania tylko dla muzyków profesjonalnie zajmujących się graniem? Czy dla amatorów również? No i najważniejsze chyba pytanie dla jakich instrumentów jest to narzędzie dedykowane? My jesteśmy w grupie tzw. „dęciaków”, ale czy inni instrumentaliści też będą mogli korzystać z tej metody?
Dorota: To prawda, że my jesteśmy po tej „dętej stronie mocy”, ale to absolutnie nie wyklucza używania tej metody przez wszystkich muzyków, zarówno amatorów jak i profesjonalistów. Już tłumaczę, o co chodzi. Dlaczego cytryna jest słodka? I tak każdy wie, że cytryny są kwaśne, więc jest to oczywiście oksymoron, który już daje wskazówkę do tego, żeby poszerzać swoje narzędzia dydaktyczne i starać się wykorzystywać wszystkie zmysły. Oczywiście nie w dosłowny sposób, bo przecież nie będziemy tej cytryny jeść 😉 Ale wystarczy, że o niej pomyślimy przed rozpoczęciem pierwszej frazy utworu, kiedy zwykle trema powoduje nadmierną suchość w ustach i żaden łyk wody na chwilę „przed” nie pomaga na tyle, na ile może pomóc nam wyobraźnia. Jestem pewna, że podczas czytania tego zdania wasze ślinianki samoistnie rozpoczęły pracę na myśl o tej słodko-kwaśnej cytrynie? Podczas swojej wieloletniej praktyki pedagogicznej zauważyłam, iż nawet najdrobniejszy rysunek w nutach, podpowiadający co ma się w danym miejscu wydarzyć, bardzo przyspiesza naszą reakcję i realizację zadania. Reagujemy na przekaz wizualny natychmiast, bez zbędnej refleksji – ten właśnie element jest kluczowy i gwarantujący skuteczność tej metody. Stąd w mojej głowie narodził się pomysł na stworzenie pewnej bazy piktogramów – maleńkich obrazków, czyli moich skojarzeń pozamuzycznych, których najczęściej używam podczas lekcji z uczniami i studentami. I żeby nie być ciągle zmuszonym do powtarzania tych samych uwag, w tych samych miejscach w utworach, postanowiłam te skojarzenia narysować i zamknąć w małych kwadracikach 13 mm x 13 mm.
Magda: Ale skąd ta pewność, że ten „scenariusz” wklejony w nuty nam pomoże?
Dorota: Przede wszystkim wydaje się to potwierdzać moja praktyka. Stosuję te skojarzenia już od dawna. Na początku pandemii dokonałam próby stworzenia doskonalszej, bardziej profesjonalnej formy piktogramów. Odbiór ich przez studentów w trakcie lekcji był bardzo zadowalający, co tym bardziej skłoniło mnie do zgłębienia tego tematu i dlatego mogę dziś zaprezentować swoją metodę w pełnej krasie. Rozmiar piktogramów w formie naklejek samoprzylepnych na matowej folii przeźroczystej został przeze mnie przetestowany i w tym momencie formę kwadratu o boku 13 mm uznaję za najodpowiedniejszą. Zgrabnie wplata się je w oryginalny
zapis nutowy, nie zakłócając jego pierwotnego przekazu. Jeśli posiadamy odpowiednie umiejętności posługiwania się programami komputerowymi czy aplikacjami, możemy nałożyć plik PNG z transparentnym tłem na plik nutowy PDF. Daje to więcej możliwości
dotyczących precyzyjnego rozmieszenia i dopasowania wielkości piktogramów do nut. Film pokazujący, jak można to zrobić znajdziecie na stronie: www.sweetlemonmusicpic.com
Tutaj możecie spojrzeć, jak stosuję piktogramy w praktyce. Dobrym przykładem jest partia fagotowa z uwertury do opery „Wesele Figara” W. A. Mozarta. Aby nie zacząć za ostro, atakując pierwszy dźwięk przyklejamy piktogram – piórko. Później, aby utrzymać stałe
ciśnienie powietrza należy pamiętać o prędkości powietrza – iście odrzutowej, potem do akcji wkraczają mięśnie brzucha, a na koniec trzeba trochę przyłożyć się do palcowania i stawiać opuszki palców dokładnie w wyznaczonych dla ich miejscach.
Magda: Brzmi to bardzo obiecująco. Czy wzorów piktogramów jest więcej?
Dorota: Wzorów piktogramów na chwilę obecną jest ponad trzydzieści. Obrazki przypominają nam o uwagach czysto muzycznych np piktogram dzwon, przypomina, ze dany fragment utworu należy wykonać patetycznie, z charakterystycznym wybrzmieniem dzwonów kościelnych, albo piktorgam Kotek, który ma za zadanie przypomnieć uwagę techniczną – stawianie palców pod odpowiednim naciskiem i siłą a także trzymanie palców blisko klap, strun lub klawiatury.
Magda: Niezwykle mnie tą metodą zainteresowałaś i na pewno ją wypróbuję. Jak mogę zamówić te piktogramy w formie
nalepek?
Dorota: Zapraszam wszystkich zainteresowanych na moją stronę www.sweetlemonmusicpic.com gdzie w zakładce „sklep” znajdziecie wszystkie dostępne wzory piktogramów. Można je zamówić w formie naklejek, a także w formacie png, który ściągnięty jednorazowo można stosować bez ograniczeń. Jest jeszcze jeden sposób korzystania z wzorów piktogramów. Można wydrukować je na grubszym papierze, za laminować i pracować jak „kartami pracy” lub wymyślać różne gry. Kiedy chcemy na przykład zwrócić uwagę uczniowi na właściwą postawę podczas grania gam czy ćwiczeń bez nut, możemy postawić przed nim kartę z piktogramem Żyrafa i zaproponować aby uczeń grał patrząc na niego. Wtedy nawiązujemy do tego, że Żyrafa stoi prościutko, aż na czterech nogach! Wszystko zależy od naszej wyobraźni i tego co najlepiej podoba się w danym kontekście naszemu uczniowi.
Magda: To myślę, że na początek wiem już wszystko. Jeśli mogłabyś jeszcze na koniec podsumować dla nas plusy metody pracy z piktogramami, to będzie znakomita puenta naszej rozmowy.
Dorota: Z największą przyjemnością:
- Oszczędność czasu lekcyjnego i lepiej zorganizowany czas ćwiczenia indywidualnego
w domu. - Wzmocnienie koncentracji, świadome podążanie za dodatkowym scenariuszem
(poza klasycznym zapisem nutowym). - Zmniejszenie tremy – dzięki dodatkowemu „suflerowi” jakim stają się piktogramy.
- Ułatwienie realizacji założeń prezentacji artystycznej poprzez maksymalne skrócenie
drogi między informacją w tekście nutowym a jej praktycznym wykonaniem. - Wykorzystanie tego najszybszego połączenia, jakim dysponuje każdy człowiek, czyli
odbieranie informacji z piktogramu za pomocą zmysłu wzroku, do usprawnienia
procesu dydaktycznego i podniesienia poziomu kreacji artystycznej instrumentalisty. - Nauka poprzez zabawne skojarzenia jest bardziej skuteczna, bo mózg ludzki wybiera
zawsze to, co jest dla niego przyjemniejsze i przychodzi z łatwością.
Magda: Bardzo dziękuję za rozmowę i zapraszam wszystkich zainteresowanych na
stronę www.sweetlemonmusicpic.com oraz Facebook i Instagram dedykowany
piktogramom.